3 genialne (tylko że bardzo złe) pomysły na unikalny content

Outstanding meme

Pisanie lub zamawianie tekstów pod SEO może być udręką, szczególnie jeśli np. pozycjonujesz stronę producenta ssąco-tłoczących rozdrabniaczy bijakowych. Jeśli więc Twe pióro straciło dawną płodność, nie martw się: niniejszym prezentuję 3 szybkie, a przede wszystkim darmowe sposoby na rozbudowany, solidny content i unikanie duplikacji.

Niestety pomysły są na tyle złe, że robię to tylko w charakterze ciekawostki.

Sposób 1: Zrób unikalny tekst nawet z „Pana Tadeusza”

Dajcie mi tekst, a uczynię go unikalnym. Nie wierzysz? Proszę bardzo, oto próbka:

Litwo, Oјczyzno moјa! ty јesteś јak zdrowie

Skopiuj powyższy tekst, i wklej go w Google. Podana fraza nie została odnaleziona. Zaskoczenie?

Możesz ją przyoblekać w cudzysłowia, a i tak gwarantuję, że nie znajdziesz drugiego takiego tekstu w całym internecie.

Zastosowałem tu sztuczkę z homoglifami, czyli literami różnych alfabetów o identycznym lub prawie identycznym wyglądzie.

W powyższym przykładzie wszystkie litery „j” zamieniłem na niemal identyczne „ј”, czyli literę Jj w serbskiej, macedońskiej i azerskiej cyrylicy .

Homoglifów mamy do wyboru setki jeśli nie tysiące – tu podrzucam je zgrabnie zebrane na GitHubie.

Mając do dyspozycji tysiące homoglifów, możemy uczynić unikalnym nawet tekst „Lorem ipsum”. Żegnaj duplikacjo treści!

Pomysł jest oczywiście głupi, bo podmieniając wybrane litery pozbywamy się nie tylko duplikacji, ale też wszelkiego sensu w naszych treściach.

Wyraz zapisany innym alfabetem, przy użyciu innego symbolu Unicode, kompletnie traci swoje pierwotne znaczenie. Równie dobrze możemy wkleić na stronę ciąg losowych znaków.

Pomysł dobry raczej tylko dla kombinatorów marzących o ukończeniu pracy licencjackiej.

Ewentualnie… jeśli mamy sklep z unikalnymi opisami i jednocześnie handlujemy na Allegro… 😉

Sztuczkę poznałem dzięki uprzejmości usługodawców z serwisu Fiverr. Mimo, że natychmiast po przeklejeniu tekstu, Notepad podkreślił mi liczne błędy, pieniędzy za gig nikt nie zwrócił. W Fiverze pecunia non olet 😉

Sposób 2: Tekst naukowy od profesora Oxfordu w 3 minuty? Proszę bardzo!

Sztuczką starą jak świat, a co najmniej tak starą jak Black Hat SEO, jest tłumaczenie gotowych artykułów z jednego języka na inny.

Nie będę się więc na ten temat szczegółowo rozpisywał; warto by chyba tylko napisać, że użycie do tego translatora Google jest strzałem z armaty w stopę. Zadzieramy tu z bestią, która sama dla siebie stworzyła swój własny język na potrzeby tłumaczeń – nie twierdzę, że ze 100% skutecznością, ale na pewno zdolna jest wykryć tego typu plagiat.

Z kolei poziom tłumaczeń innych translatorów bywa różny. Osobiście znam jeden translator, który tłumaczy naukowe teksty na świetnym poziomie, ale zobowiązałem się do grobowej deski dochować tajemnicy jego adresu.

Ogólnie rzecz biorąc, pozyskiwanie treści w ten sposób to stąpanie po cienkim lodzie, wątpliwe moralnie, etycznie, prawnie, no a przede wszystkim: z potencjalnymi konsekwencjami dla widoczności strony.

Dobra translacja plus spinowanie tekstu nie jest ostatecznie takie złe. Ale poza stronami tworzonymi dla testów oficjalnie stanowczo potępiam. 😉

Sposób 3: Naprawdę unikalny tekst, pozyskany w naprawdę nielegalny sposób

Sposób trzeci jest tak naprawdę najlepszy; na pewno wymaga niewiele pracy, a może przynieść bardzo dobre wyniki. Jest tylko jeden problem: jest nielegalny.

Zakładając, że czeka nas np. napisanie nudnawego wywodu o zdrowiu w ciąży, bo szarpnęliśmy się na pozycjonowanie portalu medycznego, moglibyśmy zatrudnić do tego lekarza, albo przynajmniej wykupić stockowe zdjęcie lekarza i napisać tekst własnoręcznie. W obu przypadkach szkoda czasu i pieniędzy.

Możemy przecież poszukać sobie jakiejś dawno wygasłej domeny, chociażby na Expireddomains.net, przeszukać adresy sortując je wg obecności w archive.org, a następnie udać się na zarchiwizowaną stronę i bezczelnie skopiować wszystkie znajdujące się tam teksty, sprawdzając uprzednio, czy aby na pewno wszystkie są unikalne. Proste.

Tak oto, po 3 minutach szukania mam już ponad 10 artykułów na interesujący mnie temat np. z nieistniejącej już strony zdrowystart.pl

Problem jednak w tym, że, choć strona już nie istnieje, to istnieje właściciel praw autorskich do tekstów, w tym wypadku w postaci poznańskiej fundacji „Głos dla Życia”. I choć zapewne nigdy by się o naszej drobnej kradzieży nie dowiedział, to jednak czy potrzebujemy dostarczać światu kolejnych dowodów, że SEOwcy to ludzie wyzuci z wszelkiej moralności?

A może by tak…

A może by tak włożyć w rozwój contentu na swojej stronie nieco więcej własnego wysiłku? Prawda jest taka, że nie trzeba być specjalistą w danej dziedzinie, by móc stworzyć coś interesującego. Ostatecznie zebranie ciekawych linków i źródeł do jednego artykułu to też wartościowy content.

A co jeśli, posiłkując się przykładem ze wstępu, pozycjonujemy stronę producenta ssąco-tłoczących rozdrabniaczy bijakowych? Content to nie wszystko. Róbmy linki, dopracujmy do perfekcji onsite, a teksty w pewnym momencie sobie darujmy. Obniżymy w ten sposób  odsetek zaburzeń depresyjnych wśród copywriterów.

A jeśli upierasz się przy contencie za wszelką cenę, polecam powyższe sposoby. Jednego konkurenta mniej 😉

3 thoughts on “3 genialne (tylko że bardzo złe) pomysły na unikalny content

  1. Largo says:

    Wymienione sposoby to to tylko wierzchołek góry lodowej tego w jaki sposób można pozyskiwać teksty. Niekoniecznie jednak muszą być to techniki nieetyczne by były wydajne. Weźmy taki np konkurs na najlepiej opisaną recenzje produktu. Przy dobrej aktywnej społeczności i zastrzeżeniu ,że teksty możemy publikować na naszej stronie wydaje sie to być sensowne rozwiązanie 😉

  2. Andrzej says:

    Serio nr 3? To jest tak proste i zarazem genialne w bezczelności. Jednak racja przejmowanie domen w niektórych przypadkach to lekka przesada. Bo tek strony fundacji są tak bardzo kuszące…
    Nr 2 nie żeby coś, ale to jedna z metod pisania prac licencjackich. Powiem więcej. Podobno dzięki temu nie ma problemów z plagiatem. Ciekawe czy metoda na białych kropki też przejdzie?
    Nr 1 opatentuj i sprzedawaj przerażonym studentom. W SEO nie przejdzie, ale na wielu uczelniach pewnie i owszem.

    Tak poważniej nie jestem pewien czy dobrym pomysłem jest pokazywanie takich sztuczek. Na bank znajdzie się jakiś geniusz, który to zastosuje. Chociaż w przypadku nr 1 (swoja droga, który skradł moje serce) można już byłoby się kłócić, że to jest nasze oryginale działo, ponieważ dołożyliśmy coś od siebie. Na zasadzie reprodukcji znanego obrazu. Z pozoru to samo jednak użyta metoda sprawia, że to jest już zupełnie inne dzieło.

    • Piotr Samojło says:

      „Tak poważniej nie jestem pewien czy dobrym pomysłem jest pokazywanie takich sztuczek. Na bank znajdzie się jakiś geniusz, który to zastosuje.”

      Ale być może znajdzie się też ktoś, kto będąc świadom istnienia takich sztuczek, nie da się oszukać 🙂

Skomentuj Largo Anuluj pisanie odpowiedzi

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *