Domaining. Czego nauczyłem się po roku handlowania domenami?

Domeny

Przechwytujesz domeny pod SEO? Twój klient szuka ciekawej wolnej nazwy? Może po prostu sam śnisz o karierze domainera, bo przeczytałe(a)ś w internecie o Ricku Schwartz’ie?

Oto, czego nauczyłem się przez rok handlu domenami na poważnie. Ku przestrodze.

Jeśli nie interesują Cię moje przemyślenia i po prostu chcesz zacząć handlować domenami, załóż konto na Aftermarket i po sprawie.

Czy zdradzę Ci w tym artykule swoje know how odnośnie wyszukiwania i przejmowania domen? Nie zdradzę*.
* Ale przynajmniej nie obiecuję Ci tego w clickbaitowym tytule.

W zamian przekazuję kilka wskazówek będących drogowskazem: w którą stronę nie iść, by nie wdepnąć w domenowe bagno.

Co rozumiem przez domaining?

Kupić taniej, sprzedać drożej. Ta prosta reguła kapitalistycznego sukcesu to esencja domainingu. I rzeczywiście, jeśli czytałe(a)ś historię np. Ricka Schwartza, to sprawa wydaje się naprawdę tak prosta:

Men.com sold for $1.32 million in 2003, acquired for $15k in 1995. Plus earnings of about $350,000 during ownership
Candy.com $3.0 million + several million in Royalties + 12.55% Ownership currently valued at over $5 million+, acquired for about $100k in 2005. (Will end up being my biggest sale ever)
Porno.com sold for $8.88 million cash, acquired for $42k. Plus earnings of about $15,000,000 during ownership. Escrow.com’s largest cash sale EVER!
eBet.com sold for $1.35 million, registered for $100 in 1997
Teem.com sold for $36,000 plus stock. Final total after buyout $1.15 million registered for $100 in 1998
989.com sold for $818k, registered for $100 in 1997
899.com sold for $801k, registered for $100 in 1997
Portfolio of 10 NNN.com names (Undisclosed. Between $2.5 million and $3.5million)
9595.com sold for $180k, registered for $100 in 1998
iReport.com to CNN for $750,000 acquired for $5000 in 1999
Punchbowl.com too MyPunchbowl.com $60,000 plus stock
ChinaTours.com $200,000
TokyoHotels.com $200k++
RockStars.com $180,000
FreeSexCams.com $150,000
GayEscorts.com $121,550
PartnerCash.com $110,000
eCruise.com to iCruise.com $100,000 & Stock
235.com $100,000
SydneyHotels.com $100,000
eScore.com $100,000
RoomDividers.com $75,000
273.com $50,000
236.com to IAC (Undisclosed)

Wystarczy zdobyć za $100 jakąś trzycyfrową domenę .com i opchnąć ją za prawie milion dolarów. Zarobek dość łatwy, z całkiem niezłą przebitką.

Problem w tym, że większość domen Ricka Schwartza, czyli samozwańczego „Króla Domen” zarejestrowanych lub zdobytych przez niego zostało w latach 90. Dziś takich domen już nie ma, chciałoby się rzec.

Czego więc nauczyłem się handlując domenami?

Domaining w 2019 roku dla początkujących i średniozaawansowanych nie jest na pewno tym, czym był w czasach dot com boomu. Pozostał potencjalnym źródłem zarobku, ale znacznie mniej spektakularnego, opartego na mozolnym trudzie, sprycie i solidnym rzemiośle.

Domaining w Polsce to 2 niezależne gałęzie

Metody pracy i pozyskiwania domen bywają podobne, ale polski domaining to zasadniczo dwie odrębne dziedziny:

  • klasyczny domaining – atrakcyjne nazwy
  • domeny pod SEO

Oczywiście obie te gałęzie często się spotykają; idealna domena to taka, która ma przyjemną, krótką i łatwą do zapamiętania nazwę, ale też solidną historię linków i ruchu.

Jednak w codziennej pracy kompletnie rozgraniczam te dwie branże. Domeny pod SEO to klasyczna rzemieślnicza robota. Ich wyszukwianie i przejmowanie jest jak podbijanie karty w fabryce – codziennie znajduję ich mnóstwo – pozostaje odsiać kiepskie, dobrać tematyki i voilà.

Domeny pod SEO to niestety także mniejszy (ale pewniejszy) zarobek. Masowo sprzedaję agencjom domeny w kwotach 40-60 zł, co po odjęciu kosztów ich zdobycia daje niewielkie kwoty. Jednak przy dużej automatyzacji i sporej ich ilości, daje to zadowalające efekty. Jak to się pięknie mówi: ZUS opłaca, czasem pozostawiając ponadto solidny bonus w przypadku naprawdę ciekawych domen.

Zupełnie inną sprawą jest domaining w ujęciu bardziej klasycznym. Tutaj w grę wchodzi cierpliwość i intuicja, jednak sprzedaż, mimo że rzadka, wiąże się ze znacznie solidniejszym zastrzykiem gotówki.

Zdobywając atrakcyjne nazwy domen bez solidnej historii SEO, musimy przygotować się na długoterminowe zamrożenie zainwestowanych środków, być może nawet wieloletnie. No i obok umiejętności technicznych, często wykazać się musimy większym sprytem.

Polski rynek domen jest mniejszy niż Ci się wydaje

To smutne, ale prawdziwe. Polscy przedsiębiorcy czy inwestorzy nie są w stanie zapłacić za dobrą domenę nawet ułamka tego, co na rynku globalnym oferują inwestorzy .com.

Oczywiście: rynek mniejszy, boom internetowy przeszedł nieco bokiem, to wszystko zrozumiałe. Ale już nawet branżowe serwisy CenyDomen.pl i DNS.biz.pl przestały publikować raporty najwyższych sprzedaży na rynku .pl. Czy ze względu na ich wysokość?

Ostatni raport: Najwyższe sprzedaże marca 2019. Na rynku .com dwuliterówka za $900 000. Leads.com za prawie pół miliona dolarów. Nomen omen DomainNames.com za $370 000. I tak dalej.

A u nas? Kapelusz.pl za 26 500 zł, Akademia.pl za 19 000 zł i długo, długo nic. Reszta sprzedaży po kilka tysięcy złotych.

Nie, nie narzekam, Po prostu ostrzegam, że taka jest specyfika naszego rynku.

Codziennie wygasa od tysiąca do kilku tysięcy domen .pl. Pobieram i analizuję codziennie każdą taką listę. Sensownych domen trafia się kilka. Konkurencja do ich zdobycia jest duża. Takie są realia – trudna nisza, ale nie beznadziejna.

Jeszcze jedno. O wtórnym rynku domen .pl niech świadczy fakt, że dostępnych od ręki do rejestracji na tę chwilę jest prawie 2000 trzyznakowych domen .pl. Prawie 800 z nich (!!!) to domeny bez znaków specjalnych i cyfr, czyli te najwartościowsze. Leżą odłogiem, gotowe do rejestracji. Nie do pomyślenia w przypadku domen .com.

Ilość, nie jakość. Jakość, nie ilość. To zależy.

Jakość, czy ilość? Tu odpowiedź jest prosta. Jak mawia pan Schwartz, polując na domenę trzeba używać snajperki, a nie shotguna. Czyli zainwestować precyzyjnie w coś wartościowego, a nie motać się i kupować, a następnie starać się opchnąć co popadnie.

Zgadzam się z panem Schwartzem do momentu, w którym zaczynamy przechwytywać domeny pod SEO. Tu liczy się ilość. Domena ma spełniać założone przez Ciebie wymagania – od Ciebie zależy jakie. Ale każda, która je spełnia, powinna natychmiast znaleźć się w Twoim portfolio. Jeśli stawiam swoje zaplecze, mogę być bardziej wybredny, ale jeśli zdobywam domenę na handel, to wystarczy, że domena spełnia moje wymagania minimum. W końcu i tak znajdzie nabywcę, bo ilu SEOwców, tyle potrzeb i opinii.

Nie bądź jednym z TYCH ludzi

Ok, każdy z nas widział ten typ człowieka na grupkach facebookowych:

domeny na sprzedaz

Otóż nie, to tak nie działa. Jeśli zarejestrujesz 20 domen które wydają Ci się przewspaniałe, to właśnie popełniłeś błąd, bo skoro domeny te były dostępne do rejestracji, to na 99% oznacza to, że nie były wcale przewspaniałe.

Twoim zadaniem jest znaleźć ten 1%, który faktycznie wart jest uwagi, ale nie zrobisz tego metodą prób i błędów, a co najwyżej sprytem. Rejestracja losowych domen „na pałę” NIE jest przejawem sprytu.

Nie zwracaj uwagi na ceny u konkurencji

Spójrz na te ceny: wygląda to jak kawał dobrego biznesu, prawda?:

Spójrzmy szczególnie na ostatni przykład: lekarzy.com za $40 000: MNIAM, CÓŻ ZA SMACZNA OFERTA. Otóż nie, nie wyśmiewam tego typu działań. Samemu zdarza mi się zawyżać cenę domeny, a nóż ktoś się skusi.

Przestrzegam jednak, przed inspirowaniem się tego typu cenami. Zapewniam, że powyższy screen wykonałem na pierwszej losowej podstronie jednej z giełd domen. Jest tego mnóstwo.

Absolutnie nie inspiruj się tymi cenami planując inwestycje. Jedna na 1000 z tych domen być może się sprzeda. Reszta będzie tu wisiała po wsze czasy, aż w końcu właściciel zgodzi się na ofertę będącą śmiesznym ułamkiem wyjściowej kwoty.

A co jeśli naprawdę zechcesz być dumnym posiadaczem domeny o nazwie „lekarzy”? Cóż, oto początek listy ponad 100 domen z członem lekarzy dostępnych do rejestracji od ręki, w kwotach 15-100 zł. Za zaoszczędzone $39 878 zabierz rodzinę na wymarzone wakacje.

lista lekarzy

Rynek .com to nie przelewki – zacznij skromnie

Ponarzekaliśmy na rynek .pl – czas na .com. Jednym słowem: dramat 🙂

Przede wszystkim jest bardzo ciężko. Jakiś miliard ludzi współkonkurujący z Tobą stanowi dość poważną przeszkodę. Szansa na przechwycenie w modelu a’la Aftermarket – znikoma. Jeśli już trafia się coś interesującego – Azjaci lub bracia Rosjanie prawdopdobnie wychędożyli domenę swoim spamem na wszystkie możliwe strony. Jest ciężko.

I dlatego właśnie niesiony niepotrzebną euforią nie wskakuj w ten rynek jak dzik w żołędzie. Pierwszą sprzedaż domeny .com zaliczyłem po paru ładnych miesiącach. I nadal nie jest o nie łatwo.

Dodatkowo, koszty rejestracji i przedłużania domen .com są z reguły znacznie wyższe niż dla .pl.

Niech nie mamią Cię wzięte z nieba ceny z poprzedniego akapitu. Jeśli chcesz wejść na rynek .com. zrób to powoli, niczym stateczna głowa rodziny przed wejściem do morza. Ochłodź skórę, i zanurz się niczym waleń leniwie omiatający wzrokiem poszarpane skały norweskiego fiordu.

Nie skacz na bombę z pierwszego lepszego pomostu, bo… dość metafor, sprawa jest chyba jasna.

Bez inwestycji pozostaniesz ciułaczem

To najważniejsza nauka, jaką wyniosłem ze swojego roku handlowania domenami. Może nie tyle najważniejsza, co najdłużej we mnie dojrzewająca.

Nie da się wiele osiągnąć pozostając wciąż na tym samym poziomie inwestowania. Owszem, do głowy wciąż przychodzą coraz lepsze pomysły, nabieram doświadczenia, wiem co w trawie piszczy. Ale pozyskanie domen na pewnym poziomie jest już niemożliwe bez większej inwestycji. Bez tego będziesz w kółko sprzedawał domeny pod SEO po 50 zł sztuka. A to niestety nie jest biznes skalowalny; domen jest tylko tyle, ile zarejestrowali i porzucili internauci; to nie jest studnia bez dna.

Dlatego też, chcąc wejść na wyższy level, oprócz rejestrowania i przechwytywania, musisz nauczyć się także sprytnego kupowania i licytowania. Nie ma innej, lepszej drogi w górę.

NIE pisz własnego softu do przechwytywania domen

Jest to porada z gatunku „nie jedz żółtego śniegu”, ale miejmy jasność: pisanie własnego softu, czy jakiekolwiek próby przechwytywania domen na własną rękę bez pośredników są… głupie.

Jeśli jeszcze nie przeszedłeś/przeszłaś wzrokiem do następnego akapitu, zmuszony jestem wytłumaczyć, dlaczego są głupie. Otóż stawanie ze swoim, pożal się Boże, softem, w szranki z wielomilionowymi biznesami opierającymi się na zawodowym przechwytywaniu jest, lekko mówiąc, nierozważne.

Być może mój soft był niedoskonały, być może Ty stworzysz lepszy. Ale nie sądzę.

Jednak przede wszystkim, nie będąc rejestratorem, czyli partnerem NASK, nie uda Ci się z dokładnością do milisekudny wysłać doń żądania rejestracji danej domeny, bo zawsze skazany będziesz na pośrednika i jego czas reakcji.

Jeśli zaś myślisz o zostaniu partnerem NASK, to tu podrzucam instrukcję – pamiętaj o wpłacie zaliczki pre-paid na dobry początek współpracy w wysokości 10 000 zł.

Dowiaduj się sam. Nikt nie dzieli się wiedzą

Jak widzisz, pisząc te słowa operuję ogólnikami. Nie podsyłam Ci gotowych list, miejscówek, patentów. Mówię tylko w którą stronę iść.

Nikt Ci nie wyłoży gotowej instrukcji. Domaining, w każdej swej odmianie, oparty jest na sprycie i zdolnościach technicznych. Nikt nie sprzeda Ci tanio swojego know-how, szczególnie, że – jak ustaliliśmy – rynek nie jest tak duży jak by się mogło wydawać.

Zrób eksperyment. Spróbuj wyszukać w Google prostą informację: o której godzinie uwalniane są nieopłacone domeny .com. Wśród odpowiedzi znajdziesz przeróżne godziny, a także informację, że dzieje się to 24h na dobę. Jak jest naprawdę? Szybko to zauważysz, jeśli tylko zaczniesz obserwować.

Zapomnij o myślnikach, cyfrach i polskich znakach

Jest to absolutna podstawa domainginu: cyfry, myślniki i znaki spoza alfabetu łacińskiego to trąd na zdrowej skórze domenowego portfolio.

Nawet jeśli uważasz że, domena ب_ب.pl wygląda czadowo, to wiedz, że kupując ją przepalasz pieniądze.

W uzasadnionych przypadkach możesz dopuścić do myśli kupno czegoś z cyframi w nazwie; jednak ogólna i bardzo słuszna reguła nakazuje wystrzegać się wszystkiego co nie jest literami.

W żadnej innej branży nie zawojujesz tyle sprytem

W żadnej znanej mi branży, uściślając. Dlaczego?

Bo dróg do sukcesu w domainingu jest tak wiele, jak połączeń neuronowych w ośrodkowym układzie nerwowym. Czyli niewiele w przypadku niektórych i bardzo dużo w przypadku innych. Jeśli należysz do tej drugiej grupy, to jedyną przeszkodą jest Twój budżet i Twoja własna wyobraźnia.

Jeśli miałbym zliczyć na ile sposobów, czasem zupełnie abstrakcyjnych, analizowałem, przesiewałem, wyszukiwałem, przerabiałem listy domen pobierane z miejsc różnych, dziwnych i przedziwnych…

No cóż, wypadałoby podać jakiś przykład, oto więc na koniec mały patencik – skąd wziąć cynk na dobrą domenę. Przykład jeden i ostatni, na pożegnanie:

  1. Szukam ciekawej domeny, może coś popularnego, po jakiejś firmie?
  2. Ale jaka firma porzuca dobrą domenę, no jaka?
  3. Upadła firma, ot co!
  4. Ale jak uprzedzić innych?
  5. Trzeba wykupić opcję na domenę!
  6. Ale skąd wziąć listę domen firm które jeszcze nie upadły, ale upadną na pewno? W ciemno? Zbankrutuję przez te opcje!
  7. Gdyby tylko istniała lista takich firm…
  8. A może istnieje?
  9. I to aktualizowana codziennie, na dodatek za moje podatki!
  10. BANG Monitor sądowy i gospodarczy Ministerstwa Sprawiedliwości
  11. I raz dwa przeglądać najświeższe PDFy w rozdziale III. OGŁOSZENIA WYMAGANE PRZEZ PRAWO UPADŁOŚCIOWE
  12. I raz dwa stalkować wypisane tam firmy w poszukiwaniu ciekawych stron
  13. I rejestrować opcje na najlepsze domeny jakie uda się w ten sposób wygrzebać!
  14. Za kilka-kilkanaście miesięcy firma bankrutuje, nie przedłuża domeny = PROFIT

Miłego szukania, rejestrowania, przejmowania i handlowania!

2 thoughts on “Domaining. Czego nauczyłem się po roku handlowania domenami?

  1. Sebastian says:

    Za kilka-kilkanaście miesięcy firma bankrutuje, nie przedłuża domeny = PROFIT

    Ja rozumiem że profit to będzie jak sie uda sprzedać dopiero, źle myśle?

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *