Na początku ustalmy jedno – linkbuilding w świecie SEO jest tym, czym Cinquecento w świecie samochodów, zaczeska w świecie fryzur, Sławek Peszko w świecie zgrupowań piłkarskich. Krótko mówiąc – już dawno powinniśmy o nim zapomnieć, ale z jakichś powodów to wciąż działa.
4 elementy, o których chcielibyśmy zapomnieć, ale z jakichś powodów nie możemy.
Spis treści
Oczywiście, że linki wciąż działają. Pytanie nie brzmi: czy linki działają, tylko dlaczego jeszcze działają i jak długo?
Cofnijmy się myślami do, powiedzmy, końca XX wieku. W Polsce trwała w najlepsze produkcja Cinquecento, YouTube nie istniał, 11-letni Sławek Peszko zaczynał karierę, a na listach przebojów triumfy święciła Macarena.
Google od początku swojego istnienia oparło wyniki wyszukiwania na PageRanku i przede wszystkim na linkach. Kiedy PageRank powstawał (czyli ok 1996 roku) wielkiego wyboru nie było. Istniejąca dopiero od kilku lat usługa World Wide Web oparta była właśnie na linkach. Wybór był naturalny.
Szybko przewijamy taśmę do przodu o ponad 20 lat i znajdujemy się z powrotem w 2019 roku, w sieci Web 2 i pół, w której do dyspozycji mamy dość bezużytecznego (ale jednak) Asystenta Google, sieć pozwala nam zdiagnozować u siebie raka, a każdy płaskoziemca może jednym kliknięciem założyć grupę na FB o subtelnej nazwie TRUJO DEPOPULUJO!
Pytanie brzmi: dlaczego gigant, który cały ten bajzel popycha do przodu, mając do dyspozycji tak rozwiniętą technologię, wciąż opiera się w swoim algorytmie na czymś tak bezużytecznym jak linki?
Google – i tu dla wielu będzie zaskoczenie – jest korporacją mającą na celu zarabianie pieniędzy. Nie chodzi im o uwalenie Twojej strony, faworyzowanie lewaków albo ukrywanie niewygodnych faktów na temat szczepionek. Nie. Chodzi o pieniądze. Nawet jeśli robią jakieś kampanie społeczne, charytatywne, mówią coś o odpowiedzialności… Nie. Chodzi o pieniądze.
A skoro chodzi o pieniądze, to po co radykalnie zmieniać algorytm, skoro ten nieźle działa? Dopóki wyniki wyszukiwania mają wystarczającą jakość (wystarczającą = cośtam się znaleźć da), nie ma sensu przeprowadzać trudnej operacji na żywym organizmie. Kiedyś w końcu przyjdzie ten czas, że nie będzie można tego dłużej odkładać, ale ryzyko odkładane jest tak długo jak się da.
Linki oczywiście nijak nie wskazują, która strona jest faktycznie wartościowa i może być przydatna dla użytkowników. Ale pokazują, że ktoś o tę stronę dba, właściciel pewnie ma jakiśtam budżet, więc może nie jest to firma krzak… Krótko mówiąc, ilość i jakość linków wskazuje kto jest dużym/poważnym graczem. A fakt, że 99% tych linków zdobyto nienaturalnie… ee tam.
Oczywistym jest, że Google od wielu lat buduje sobie całe portfolio narzędzi do skutecznego oceniania witryn bez patrzenia na linki (PageSpeed, dwell time, analiza CTR, Search Console, Google Analytics itd.). Z tym, że jeśli uważasz, że to jest docelowy punkt, to sorry, nie nadążasz. Tak naprawdę celem nie jest skuteczne ocenianie witryny. Celem jest przerzucenie oceny na użytkownika i na podstawie jego reakcji faworyzowanie poszczególnych stron.
Bardzo wiele. Przede wszystkim to, że czas skończyć gadać, a faktycznie wziąć się za pracę. Pracę nad SEO technicznym, onsite. Bo to jest przyszłość ruchu organicznego.
Wiesz czym jest Google Discover? Czy nie byłoby przyjemnie się tam znaleźć? Czy uważasz że osiągniesz to kupując linki na Whitepressie?
To zależy o co pytasz. Jeśli pytasz o sens dla Twojej witryny na dzień dzisiejszy, to tak: link building ma sens. Nie inwestowałbym w niego jednak dużych środków, nie kupował i nie stawiał wielkich zaplecz. Ale tak; wciąż zdobywanie linków ma sens i należy to robić.
Jeśli pytasz o sens link buildingu ogólnie jako zjawiska, to nie, nie ma to najmniejszego sensu i jest zjawiskiem które po prostu od wielu lat czeka na odstrzał.
Jeśli nie prowadzisz Wikipedii, Onetu albo bloga o SEO, to Twoje linki nie mówią nic o faktycznej jakości Twojej witryny. Zapomij o tym.
Krótko: prędkość ładowania, optymalizacja pod Voice Search, wszelkie aspekty onsite i przede wszystkim elementy sieci semantycznej, na dobry początek koniecznie pod postacią danych strukturalnych.
I kiedy usłyszysz od „specjalisty”, że po co te dane strukturalne, to nic nie daje, oddajesz tylko dane dla Google – pamiętaj: prawdopodobnie masz do czynienia z okazem pospolitego betonu bez wyobraźni, który tak zakochał się w robieniu linków, że nie dopuszcza myśli, że jego ciepła posadka linkbuildera przepadnie niedługo w otchłani historii. Razem z, miejmy nadzieję, zaczeską, Cinquecento i Sławkiem Peszko.
Dziś krótko o Google’owskim MUM, czyli Multitask Unified Model. To kolejny już zapowiedziany krok Google…
Długo mnie tu nie było, bo zajęty byłem, o dziwo, robieniem SEO. Przerywam ten pracoholiczny…
Wybór pierwszego hostingu to niełatwa sprawa. Być może nie do końca jeszcze wiesz, jakiego poziomu…
Nie wszyscy wiedzą, że od 2018 roku po przejściu na stronę AMP poprzez snippet w…
Lada moment branżowe media do granic możliwości rozdymają szał na Mobile First Indexing. Choć ten…
Ostatnie dni przed świętami to w branży mały sezon ogórkowy, a o czymś trzeba pisać.…
Uważam, że Ahrefs to najlepszy kombajn do SEO na rynku. Ma swoje wady (np. fatalne…
Google właśnie zapowiedziało zmianę w swoim algorytmie, która po wdrożeniu znacznie zmieni ranking dla ok…
Ahrefs potężnym narzędziem jest i basta. A od teraz w dużym stopniu dostęp do tej…
Ta strona używa cookies.
Polityka prywatności
Zobacz komentarze
Linki działają. Nawet te, które nie powinny już działać ;)
Linki działają i będą działać - to bardzo ważny odnośnik. Tylko dochodzi kwestia czy będą działać przez następne 10lat czy nie będzie konsekwencji za słabej jakości, a może warto spamować internet największa listą i zobaczyć efekty? Ciężkie pytanie.
Linki pokazują ze strona jest znana :) to proste jak się nie mówi o kimś w świecie to nie znamy tej osoby a jak widzimy ją wszędzie, gazety, tv, reklama itp to staje się rozpoznawalna.
Moim zdaniem użyteczność, struktura, tematyczność będzie najważniejszym elementem lecz linki jeszcze długo będą działać.
Panie Piotrze jestem pod wrażeniem tego artykułu i humorystycznego stylu z lekką dawką sarkazmu. Jeden z lepszych artykułów podsumowujących cały LINK BUILDING. W skrócie nazwałbym to PIGUŁKA ZAJEBISTOŚCI LINK BUILDINGU.
Dzięki :)